umiało zajrzeć, tam gdzie wkrótce miał pójść. <br><page nr=95> Pamiętam, jak przez kolejne tygodnie po pogrzebie chodziłyśmy z mama na cmentarz sprzątać jego grób, załatwiać kamieniarza, stawiać świeże kwiaty. Nie mogłam wymazać z pamięci jego ciała, które tyle razy obmywałam, opatrywałam, które nikło na moich oczach, miesiąc po miesiącu zamieniało się w wychudły strzęp. Widziałam go, jak leży tam, dwa metry pod krzyżem, wyobrażałam sobie przegniła trumnę, zwłoki, które dzień po dniu mieszają się z ziemią. Za każdym razem widziałam je bardziej odrażające, uciekałam przed tymi myślami, one zagłuszały wszelkie wspomnienia.<br>Dziś, gdy myślę o swojej śmierci, wyobrażam ją sobie właśnie tak, niknące