samo do tamtych? Można oszaleć!<br>Nagle Irena wróciła do jego wyobraźni w pełni powabu i dojrzałej kobiecości. Stanęła mu w pamięci z całą wyrazistością. Przypominał sobie nieomylnie kształt jej nagości, ramiona, piersi, uda. Zalotne i przekorne kusicielstwo. Zawsze wilgotne wargi, spojrzenia niby znudzone, a obiecujące zarazem. To już nie była wychudzona postać umierającej Ireny ani pyszczek zabitej wiewiórki. Miał przed oczami dawny, tak niedostępny niegdyś i upragniony przedmiot miłości, z czasem żonę chłodną i obojętną, a w końcu zdradliwą i rozpustną. Tyle obłudy! Tyle fałszu!<br>Oblewała go fala straszliwego gniewu, a zwłaszcza zazdrości, dla której nie było już ani ujścia, ani