ciemnowłosa sąsiadka, którą przyprowadzono zaledwie kilka godzin temu, także chciała być piękna. Na chwilę przed zgaszeniem światła usiadła na łóżku, oparła o podciągnięte kolana lusterko i zaczęła na papierowe skrawki zawijać krótko obcięte włosy. Prosta grzywka opadała jej do oczu, policzki miała okrągłe, ale przezroczyście białe, w jej wypukłych, ładnie wyciętych ustach nie było ani kropli krwi. Milczała, całe popołudnie nie <page nr=78> powiedziała ani słowa i jej poważne ciemne oczy cofały się płochliwie, ilekroć napotkały moje oczy.<br>Nie spała w nocy. W ciemności, tuż obok mojego łóżka, słyszałam jej krótki, urywany oddech, szelest odrzucanej kołdry, ugniatanej poduszki. W świetle fioletowej lampki, zawieszonej