się hojnie za gościnę. Nie tylko odbudował Omarowi pałac w Kandaharze, nie tylko zachwalał i zachęcał, ale ściągał z dalekiej Arabii i Egiptu świętych mężów, którzy pomagali emirowi wprowadzać boże porządki w - jak go zapewniali - pierwszej na świecie, prawdziwie wolnej oazie, w której muzułmanie żyją po muzułmańsku. Osama zawsze potrafił wyczarować dowolną sumę pieniędzy, ilekroć emir był w potrzebie. Obiecywał, że pośrodku pustyni wybuduje mu nowiusieńką, wspaniałą stolicę pełną równych jak stół ulic, kwiecistych ogrodów i dających zbawczy cień parków, a także największy na świecie meczet.<br>Dawał też żołnierzy na każdy z frontów. Arab stawał się coraz bardziej potrzebny, emirowi było