młodej aktorki praca z nim pozostała fantastyczną lekcją teatru, jakże inną od tej pobieranej u Swinarskiego, a przecież nie mniej cenną. Młoda aktorka przekonała się na własnej skórze, w jaki sposób wizje reżysera może urzeczywistniać i nierzadko dopełniać scenograf, zwłaszcza już tak utalentowany jak Krystyna Zachwatowicz. Potrafiła ona na przykład wyczarować koleżance dziesięciometrowe skrzydła, a Korze suknię z trenem tak piękną, że nic już nie trzeba wymyślać, tylko wejść w ten kostium, poczuć się i grać. Albo umiała tak scenę oświetlić, przyciemnić, gdzie indziej rozjaśnić, skomponować plastycznie, że aktor już nic więcej nie musiał robić, by stworzyć postać. Jako kobieta i