Landowskiej i Emilii Platter. Wszyscy niby palili papierosy, niby wyglądali przez okno, niby kartkowali akta, niby studiowali gazety, niby badali paznokcie, niby wspominali święta, ale w rzeczywistości całą uwagę skupiali na drzwiach, zza których lada chwila miał się ukazać posłaniec od samego Ministra z plikiem zapieczętowanych kopert.<br>W stanie stałego wyczekiwania nie wypadało im jednak trwać (a posłaniec się spóźniał), bo Niedziałkowski coraz to na któregoś spod oka spoglądał. A więc Beczka już miał odłożyć dziennik, Kostrowicki już miał zajrzeć do raportu o wodach terytorialnych Argentyny, Wanda Landowska już miała podejść z notesem w ręku do Przemysława Igiełki, który zawsze miał