Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
nie pośliznąć się, a nawet nie "wyjechać" z lawinką. Do końca poręczówek zszedł R. Berbeka: pod nim, w odległości - a raczej w "głębokości" - około 50 m znajdowali się biwakujący taternicy. Ryszard rzucił im linę, a oni pojedynczo dowiązywali się do niej i wspomagani przez ratowników wyłaniali się z pionu. Zmęczeni, wyczerpani, przemarznięci, ale cali i zdrowi. Termos z gorącą herbatą, parę minut odpoczynku i powoli, z zastosowaniem pełnej asekuracji, wyprowadzono ich na szczyt Kazalnicy.
Na marginesie tej wyprawy chciałbym powiedzieć parę słów o samym wołaniu o pomoc. Bez wątpienia prośba o pomoc jest przyznaniem się do tego, że nie potrafię sam
nie pośliznąć się, a nawet nie "wyjechać" z lawinką. Do końca poręczówek zszedł R. Berbeka: pod nim, w odległości - a raczej w "głębokości" - około 50 m znajdowali się biwakujący taternicy. Ryszard rzucił im linę, a oni pojedynczo dowiązywali się do niej i wspomagani przez ratowników wyłaniali się z pionu. Zmęczeni, wyczerpani, przemarznięci, ale cali i zdrowi. Termos z gorącą herbatą, parę minut odpoczynku i powoli, z zastosowaniem pełnej asekuracji, wyprowadzono ich na szczyt Kazalnicy.<br>Na marginesie tej wyprawy chciałbym powiedzieć parę słów o samym wołaniu o pomoc. Bez wątpienia prośba o pomoc jest przyznaniem się do tego, że nie potrafię sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego