w tę letnią<br>niedzielę. Widać to po cieniu gałęzi na nas i po cieniu ronda kapelusza<br>na ojca twarzy.<br> Trzymamy się za ręce i patrzymy gdzieś w przestrzeń, przed siebie.<br>Ojciec tymi swoimi wytrzeszczonymi oczyma, ja wzrokiem skrzywionym<br>przed słońcem. Te jego oczy są najwyraźniejsze w całej fotografii, one<br>jedne wydobywają się z jej szarości. Wydaje się, że całe światło słońca<br>tylko w nich się skupiło, przywracając im ich naturalny kolor, nie<br>liściom, nie niebu, tylko tym wytrzeszczonym oczom ojca. Ale jakiego<br>właściwie są koloru, piwne, niebieskie, czarne? Może gdyby patrzyły<br>beztrosko, ze znużeniem czy uśmiechem, łatwiej byłoby powiedzieć,<br>piwne, niebieskie czy