z "Pruszkowem", jak i "Wołominem". Robili także interesy z gangami z Pomorza, Dolnego Śląska i Małopolski. - To był jednolity gang, choć w jego skład wchodziło wiele małych grup. Jedna zajmowała się samochodami, inna narkotykami, jeszcze inna napadami na TIR-y czy mieszkania. Bandyci byli zorganizowani podobnie jak policja: mieli własny "wydział" wywiadowczy, terroru, zabójstw, przestępstw gospodarczych i narkotyków. Pełen profesjonalizm - opowiada jeden z policjantów. Gangsterzy skupowali też długi ludzi z tzw. podziemia finansowego i brutalnie egzekwowali ich zwrot. Wiadomo, iż często było tak, że szefowie poszczególnych "komórek" gangu nawet się nie znali. Działali niezależnie, choć zawsze pod nadzorem <orig>"Przeszczepa"</>. Łupili bezwzględnie