Na &lt;name type="place"&gt;Podlasiu&lt;/&gt;, gdzie kontraktów nie ma ponad połowa lekarzy rodzinnych, część przychodni otwarto w trybie awaryjnym. &lt;q&gt;- Pracujemy po raz pierwszy od Nowego Roku. Jest bardzo wielu pacjentów&lt;/&gt; - mówiła &lt;name type="person"&gt;Mirosława Stradczuk&lt;/&gt; z &lt;name type="place"&gt;Siemiatycz&lt;/&gt;. &lt;q&gt;- Nie jestem pewien, czy mamy prawo wypisywać recepty. Prawda jest taka, że pracujemy na dziko, bo nasze kontrakty wygasły 31 grudnia&lt;/&gt; - podkreślał z kolei &lt;name type="person"&gt;Maciej Wasilewski&lt;/&gt;, kierownik ośrodka zdrowia w &lt;name type="place"&gt;Ostrożanach&lt;/&gt;. Jednak np. w &lt;name type="place"&gt;Suwałkach&lt;/&gt; i całym powiecie suwalskim nie pracowała żadna przychodnia.<br>Trudna sytuacja była na &lt;name type="place"&gt;Śląsku&lt;/&gt;, gdzie bez opieki lekarzy zostało ponad milion pacjentów, przede wszystkim mieszkańców &lt;name type="place"&gt;Jastrzębia Zdroju&lt;/&gt;, &lt;name type="place"&gt;Gliwic&lt;/&gt;, &lt;name type="place"&gt;Zabrza&lt;/&gt; i okolicznych powiatów. Po spotkaniu z