Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 37 (2934)
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
że gdyby na własne oczy nie zobaczyła tego, co udaje się jej rodzinie wyszukać, nigdy by w to nie uwierzyła.
- W ubiegły czwartek znalazłam trzy złote pierścionki, cztery obrączki, dwa łańcuszki i jedną bransoletkę - wspomina. - Były w małym zawiniątku, razem z książkami i maszynką do golenia. Zdziwiłam się, bo przeważnie wygrzebuję w tych śmieciach tylko srebro.
Pani Teresa, jak większość zbieraczy, nie waha się jeść przeterminowanej żywności. Wkłada do siatki mięso w folii, konserwy czy lepiej wyglądające warzywa i owoce.
- Większość z tych produktów jest opakowana - macha zniecierpliwiona ręką. - Najwyżej trochę później odchoruję.
Czterdziestoletni Bogdan na wysypisku pracuje od pięciu lat
że gdyby na własne oczy nie zobaczyła tego, co udaje się jej rodzinie wyszukać, nigdy by w to nie uwierzyła.<br>- &lt;q&gt;W ubiegły czwartek znalazłam trzy złote pierścionki, cztery obrączki, dwa łańcuszki i jedną bransoletkę&lt;/&gt; - wspomina. - &lt;q&gt;Były w małym zawiniątku, razem z książkami i maszynką do golenia. Zdziwiłam się, bo przeważnie wygrzebuję w tych śmieciach tylko srebro.&lt;/&gt;<br>Pani Teresa, jak większość zbieraczy, nie waha się jeść przeterminowanej żywności. Wkłada do siatki mięso w folii, konserwy czy lepiej wyglądające warzywa i owoce.<br>- &lt;q&gt;Większość z tych produktów jest opakowana&lt;/&gt; - macha zniecierpliwiona ręką. - Najwyżej trochę później odchoruję.<br>Czterdziestoletni Bogdan na wysypisku pracuje od pięciu lat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego