Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
i wyjrzała przez okno:
- Żeby już raz zaraza jaka te stare żmije poskręcała - z samego rana tak budzić ludzi, tfy, tłumoki stare. - Spojrzała na Miećka. - Ten bizun znów wrócił nad ranem. O, jakie ma ręce zafarbowane. Zakują cię, ty ciężka cholero, zakują w kajdany. Panie Józik, niech mi pan nie wyjada szmalcu, mam swoje dzieci!
Student nic nie odpowiedział. Jak tylko Stukonisowa wyszła, wyskoczył z łóżka, kucnął, wyprostował się, kucnął i wyciągnął ręce przed siebie. Położył się na podłodze i począł wierzgać nogami w powietrzu. Uprawiał tak z pięć minut tę dziwaczną gimnastykę, potem przez chwilę patrzał na nogi, mruknął coś
i wyjrzała przez okno:<br>- Żeby już raz zaraza jaka te stare żmije poskręcała - z samego rana tak budzić ludzi, tfy, tłumoki stare. - Spojrzała na Miećka. - Ten bizun znów wrócił nad ranem. O, jakie ma ręce zafarbowane. Zakują cię, ty ciężka cholero, zakują w kajdany. Panie Józik, niech mi pan nie wyjada szmalcu, mam swoje dzieci!<br>Student nic nie odpowiedział. Jak tylko Stukonisowa wyszła, wyskoczył z łóżka, kucnął, wyprostował się, kucnął i wyciągnął ręce przed siebie. Położył się na podłodze i począł wierzgać nogami w powietrzu. Uprawiał tak z pięć minut tę dziwaczną gimnastykę, potem przez chwilę patrzał na nogi, mruknął coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego