Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Waldemar
Tytuł: Burza nad Wiłą. Dziennik 1980-1981
Rok: 2002
nie, by wytrwały tyle, ile trzeba na przygotowanie "bratniej pomocy" przez "sojuszników"? Janek się nie zgodził. Podobnie Helena, z którą zamieniłem parę słów. Lityński twierdził, że WZZ to absolutne minimum i jeżeli władze nie zgodzą się na ich utworzenie, to znaczy, że nie godzą się na nic, że będą próbowały wykręcić się z kłopotu sianem. Doszło do ostrej sprzeczki. Miałem wrażenie, że Lityński jest ogarnięty gorączką i traci trzeźwość, podobnie jak Jacek. Janek wybierał się do Żyrardowa na spotkanie z włókniarkami, a ja zacząłem - w wyznaczonej sobie samemu misji studzenia przyjaciół z KOR - szukać Adama Michnika. Nie znalazłem go i wróciłem do
nie, by wytrwały tyle, ile trzeba na przygotowanie "bratniej pomocy" przez "sojuszników"? Janek się nie zgodził. Podobnie Helena, z którą zamieniłem parę słów. Lityński twierdził, że WZZ to absolutne minimum i jeżeli władze nie zgodzą się na ich utworzenie, to znaczy, że nie godzą się na nic, że będą próbowały wykręcić się z kłopotu sianem. Doszło do ostrej sprzeczki. Miałem wrażenie, że Lityński jest ogarnięty gorączką i traci trzeźwość, podobnie jak Jacek. Janek wybierał się do Żyrardowa na spotkanie z włókniarkami, a ja zacząłem - w wyznaczonej sobie samemu misji studzenia przyjaciół z KOR - szukać Adama Michnika. Nie znalazłem go i wróciłem do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego