Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
i podtrzymywało go na siłach, to były odświeżające jak fale nawroty podłości. Zmywały z niego całą niepewność. Zacierał ręce i chichotał: - Tak, tak. Doprowadzę tę grę do końca. Trzeba tylko trzymać się w karbach.
Drżącą jeszcze ręką nakapał do kieliszka dziesięć kropel digipuratum i wypił. Włożył pomarańczową piżamę o krwawych wyłogach i kieszeniach, przykrył się pledem i chciał zasnąć. Żaluzja miotała się i trzeszczała za oknem, w kominie skowyczały i kwiliły jakieś zwierzęta i Widmar ' bezskutecznie przewracał się z boku na bok. Bał się ciemności, lampy nie gasił przez całą noc. Patrzył przed siebie zmęczonymi od dymu oczami .

Rozważał różne możliwości
i podtrzymywało go na siłach, to były odświeżające jak fale nawroty podłości. Zmywały z niego całą niepewność. Zacierał ręce i chichotał: - Tak, tak. Doprowadzę tę grę do końca. Trzeba tylko trzymać się w karbach.<br>Drżącą jeszcze ręką nakapał do kieliszka dziesięć kropel digipuratum i wypił. Włożył pomarańczową piżamę o krwawych wyłogach i kieszeniach, przykrył się pledem i chciał zasnąć. Żaluzja miotała się i trzeszczała za oknem, w kominie skowyczały i kwiliły jakieś zwierzęta i Widmar ' bezskutecznie przewracał się z boku na bok. Bał się ciemności, lampy nie gasił przez całą noc. Patrzył przed siebie zmęczonymi od dymu oczami .<br>&lt;page nr=44&gt;<br> Rozważał różne możliwości
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego