Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Arsenał Gorzowski
Nr: 6
Miejsce wydania: Gorzów Wielkopolski
Rok: 1998
książki. Grubego nigdzie nie było.
Opuściłem księgarnię i wskoczyłem do tramwaju, który akurat nadjechał. Przejechałem kilka przystanków wsparty plecami o poręcz obijającą mi plecy. Odwróciłem się zaciskając ręce na poręczy. Oczy rozwarły mi się z przerażenia: za szybą drugiego wagonu stała ekipa moich prześladowców. Najniższy z nich spostrzegł mnie natychmiast, wymierzając palec wskazujący prosto między moje oczy. Pozostali skręcili głowy w moją stronę: złowieszcze iskry strzelały z ich oczu. "Już nie żyję" - pomyślałem.
Tramwaj zatrzymał się. Drzwi otwarły się i jak zając wypuszczony z klatki wyskoczyłem do biegu. Moje psy gończe były tuż za mną. Cała nadzieja w nogach. Pędziłem przez
książki. Grubego nigdzie nie było.<br>Opuściłem księgarnię i wskoczyłem do tramwaju, który akurat nadjechał. Przejechałem kilka przystanków wsparty plecami o poręcz obijającą mi plecy. Odwróciłem się zaciskając ręce na poręczy. Oczy rozwarły mi się z przerażenia: za szybą drugiego wagonu stała ekipa moich prześladowców. Najniższy z nich spostrzegł mnie natychmiast, wymierzając palec wskazujący prosto między moje oczy. Pozostali skręcili głowy w moją stronę: złowieszcze iskry strzelały z ich oczu. &lt;q&gt;"Już nie żyję"&lt;/&gt; - pomyślałem.<br>Tramwaj zatrzymał się. Drzwi otwarły się i jak zając wypuszczony z klatki wyskoczyłem do biegu. Moje psy gończe były tuż za mną. Cała nadzieja w nogach. Pędziłem przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego