Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
nie musiałabym przerywać tańca.
- Chce pani wracać?
- Tak. I to natychmiast. Nie musi mnie pan odprowadzać. - Dobrze.
- Więc?
- Bardzo przyjemne jest to tango, prawda? - Zdaje mi się, że dość wyraźnie...
- A zechce mnie pani przedstawić swemu towarzystwu?
Młody lekarz Drozdowski, który po powstaniu warszawskim pracował w tutejszym miejskim szpitalu, słuchał wynurzeń mecenasa Krajewskiego z pobłażliwym uśmiechem.
- Nie, drogi mecenasie - odezwał się w pewnej chwili wszystko to pięknie brzmi, ale ja się już nie dam nabrać na żadną ideologię.
Krajewski oburzył się:
- Nabrać! Cóż to za określenie? W tym wypadku, uważam, zupełnie niewłaściwe.
- Moim zdaniem w każdym wypadku właściwe. Pan powiada: Londyn
nie musiałabym przerywać tańca.<br>- Chce pani wracać?<br>- Tak. I to natychmiast. Nie musi mnie pan odprowadzać. - Dobrze.<br>- Więc?<br>- Bardzo przyjemne jest to tango, prawda? - Zdaje mi się, że dość wyraźnie...<br>- A zechce mnie pani przedstawić swemu towarzystwu?<br>Młody lekarz Drozdowski, który po powstaniu warszawskim pracował w tutejszym miejskim szpitalu, słuchał wynurzeń mecenasa Krajewskiego z pobłażliwym uśmiechem.<br>- Nie, drogi mecenasie - odezwał się w pewnej chwili wszystko to pięknie brzmi, ale ja się już nie dam nabrać na żadną ideologię.<br>Krajewski oburzył się:<br>- Nabrać! Cóż to za określenie? W tym wypadku, uważam, zupełnie niewłaściwe.<br>- Moim zdaniem w każdym wypadku właściwe. Pan powiada: Londyn
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego