Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
światem. - "Jak to, nie rozumiesz?" - mówiła. I już w jednej ręce trzymała pomarańczę, przebitą drutem od wełny jak osią, a ., drugiej mały kłębek. Lampa nad stołem, naftowa i zwana "wiszącą", miała być słońcem, pomarańcza - ziemią, a kłębek odgrywał po prostu rolę księżyca.
Rozumiałam - ostatecznie ale przecież nie mogłam sobie tego wyobrazić, biegając po ogrodzie między wielkimi drzewami, szukając ich cienia przed gorącym, dalekim słońcem, które wydawało nam się mimo wszystko od ziemi mniejsze.
Ziemia była u nas wszędzie - w atlasach, na mapach ściennych, na globusie - błękitna oceanami, zielona nizinami, kremowa na wzniesieniach, czarno-brązowa tam, gdzie są szczyty gór - dziwność dzieciństwa
światem. - "Jak to, nie rozumiesz?" - mówiła. I już w jednej ręce trzymała pomarańczę, przebitą drutem od wełny jak osią, a ., drugiej mały kłębek. Lampa nad stołem, naftowa i zwana "wiszącą", miała być słońcem, pomarańcza - ziemią, a kłębek odgrywał po prostu rolę księżyca. <br>Rozumiałam - ostatecznie ale przecież nie mogłam sobie tego wyobrazić, biegając po ogrodzie między wielkimi drzewami, szukając ich cienia przed gorącym, dalekim słońcem, które wydawało nam się mimo wszystko od ziemi mniejsze. <br>Ziemia była u nas wszędzie - w atlasach, na mapach ściennych, na globusie - błękitna oceanami, zielona nizinami, kremowa na wzniesieniach, czarno-brązowa tam, gdzie są szczyty gór - dziwność dzieciństwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego