i tym swoim spokojnym, stonowanym głosem zaczęła mi raz jeszcze wszystko od początku tłumaczyć: <br>Rozumie doskonale moją troskę o dzieci. Teraz jest już babcią, ale dobrze pamięta, gdy bywała chora, mając jeszcze dzieci w takim wieku jak moje. Jest to dla nich bez wątpienia smutne i przykre, nie trzeba jednak wyolbrzymiać, demonizować. Dzieci są odporne i jednocześnie wyrozumiałe bardziej, niż nam się zdaje. Są przecież z ojcem, który został poinformowany, co do zasad i długotrwałości mojego tu leczenia i przystał na nie bez żadnych zastrzeżeń. Zdając sobie w pełni sprawę z sytuacji, uznał, że wszystkiemu podoła, że sobie poradzi. Oczywiście, my