Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
znów ręce na ramionach, gładko wygolony, nieco wilgotny policzek przy jej policzku.
- Porozmawiamy wieczorem - szepnął. - Teraz jadę. Jestem potrzebny.
- Mnie nie jesteś potrzebny. Jedź - Sophie udowodniła, że wciąż jest obdarzona zdolnością wydawania głosu. Podeszła do okna i przyglądała się fruwającym płatkom śniegu. Mocka rozbolała głowa. Zaczął powoli rozmyślać nad ilością wypitego wczoraj alkoholu. Było tego stanowczo za mało jak na gwałtowny atak kaca, który go ogarniał. Policzki płonęły, w skroniach miarowo stukały małe wahadła.
- Ty wywłoko - chciał, by zabrzmiało to beznamiętnie. - Prowokujesz mnie? Lubisz, jak ci się przywali w gębę, co?
Sophie dalej podziwiała lekki taniec płatków śniegu.

Wrocław, wtorek 29
znów ręce na ramionach, gładko wygolony, nieco wilgotny policzek przy jej policzku.<br>- Porozmawiamy wieczorem - szepnął. - Teraz jadę. Jestem potrzebny.<br>- Mnie nie jesteś potrzebny. Jedź - Sophie udowodniła, że wciąż jest obdarzona zdolnością wydawania głosu. Podeszła do okna i przyglądała się fruwającym płatkom śniegu. Mocka rozbolała głowa. Zaczął powoli rozmyślać nad ilością wypitego wczoraj alkoholu. Było tego stanowczo za mało jak na gwałtowny atak kaca, który go ogarniał. Policzki płonęły, w skroniach miarowo stukały małe wahadła.<br>- Ty wywłoko - chciał, by zabrzmiało to beznamiętnie. - Prowokujesz mnie? Lubisz, jak ci się przywali w gębę, co?<br>Sophie dalej podziwiała lekki taniec płatków śniegu. <br><br>Wrocław, wtorek 29
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego