Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
skrub, kłujący jak kolce cierni.
Oprócz głodu i pragnienia zaczęła ich dręczyć niepewność, czy obrany
kierunek jest właściwy. Mimo największego wysiłku, na jaki zdobywali
się w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, posuwali się zaledwie od
trzech do pięciu kilometrów na dobę, poświęcając na odpoczynek jedynie
kilka godzin w czasie upalnego dnia. Konieczność wyrąbywania drogi
przez gąszcz wyczerpywała już i tak bardzo nadwątlone siły podróżników.
Kolczaste krzewy boleśnie raniły ciała, niszczyły odzież. Rany nie
chciały się goić, z ubrań pozostały tylko strzępy.
Dwudziestego czwartego dnia marszu z trudem już mogli torować sobie
drogę. Niskie krzewy nie dawały cienia, a spieczona przez słońce,
spękana ziemia
skrub, kłujący jak kolce cierni.<br>Oprócz głodu i pragnienia zaczęła ich dręczyć niepewność, czy obrany<br>kierunek jest właściwy. Mimo największego wysiłku, na jaki zdobywali<br>się w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, posuwali się zaledwie od<br>trzech do pięciu kilometrów na dobę, poświęcając na odpoczynek jedynie<br>kilka godzin w czasie upalnego dnia. Konieczność wyrąbywania drogi<br>przez gąszcz wyczerpywała już i tak bardzo nadwątlone siły podróżników.<br>Kolczaste krzewy boleśnie raniły ciała, niszczyły odzież. Rany nie<br>chciały się goić, z ubrań pozostały tylko strzępy.<br> Dwudziestego czwartego dnia marszu z trudem już mogli torować sobie<br>drogę. Niskie krzewy nie dawały cienia, a spieczona przez słońce,<br>spękana ziemia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego