otoczony wianuszkiem pielęgniarek towarzyszących mu w obchodzie. Usłyszawszy swoje nazwisko, zrobił kilka kroków naprzód i z miną niby to zaskoczonego, niby to bezradnie rozkładając ramiona, ku konsternacji wszystkich donośnie i dźwięcznie zadeklamował:<br><br>Nie mma Tubiełły, wyszedł i nie wrócił,<br>Nie mma Tubiełły, w pianę się obrócił!<br><br>Zaraz też przybrał dramatyczny wyraz twarzy i zastygł na środku sali, między łóżkiem Żebujki a niechodzącego ze słuchawkami na uszach.<br>Kiedy pielęgniarki ochłonęły, a chorzy przestali wymieniać się zdumionymi spojrzeniami, sięgnął do kieszeni i z tajemniczym, obiecującym nie wiadomo jaką niespodziankę uśmiechem, zaczął wszystkim rozdawać wizytówki.<br>- O żesz! Ale to mi schiza! - pisnęła jedna z dziewcząt