Ewelina znalazła się jakby w innym świecie, słuchała przepięknego głosu, który wypełnił całe wnętrze. Ten głos wibrował, zmieniał ton i barwę. Miała takie wrażenie, że został wyczarowany z powietrza. Było wprost nieprawdopodobne, aby coś tak niezwykłego mogło się narodzić w strunach głosowych tej niewysokiej kobiety. Spojrzała na Tadeusza, miał natchniony wyraz twarzy, widać było, że chłonie śpiew Hanki całym sobą. Ewelina uczuła ukłucie zazdrości. Tak, tutaj z pewnością miała do niej powody. Wydała się sobie taka prozaiczna i niemuzykalna. Cóż znaczy uroda? Hanka miała taki cudowny dar. Jaka szkoda, że tak go marnotrawiła. To było przestępstwo wobec siebie, wobec sztuki. Kiedy się