prowincji, ale są stanowczo za słabe w przypadku głowy państwa.<br>To niebezpieczna logika, bowiem prezydenta, i tak mocno wyposażonego w rozmaite przewagi nad zwykłym obywatelem, obowiązuje jednak całkowita równość wobec nawet kiepskiego prawa. I jeżeli, jak mówi nieoficjalnie jeden z sędziów Sądu Apelacyjnego, jego koledzy wiedzą przecież, w czyjej sprawie wyrokują, to nie powinni z tej wiedzy korzystać.<br>Można tylko wymagać od sądu, aby nie zajmował się insynuacjami i interpretacjami oficerów służb specjalnych, a brał pod uwagę - i to od samego początku procedury - jedynie żelazne, niepodważalne dowody, raczej oryginały z podpisami, a nie kserokopie z pseudonimami. Sprawa Kwaśniewskiego ma szansę wytworzyć