Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 3
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
jest to stały punkt w tej marszrucie i aż dziw bierze, że nasza lina nie poplątała się z linami innych zespołów. Dalszy odcinek wydawał się już prosty. Nareszcie widzieliśmy przed sobą nasz cel, ale wysokość i zmęczenie zrobiły swoje, poruszaliśmy się żółwim tempem - po każdych trzydziestu krokach zatrzymywaliśmy się, aby wyrównać oddech. Ostatnie sto metrów pokonywaliśmy jednak tak, jakbyśmy mieli skrzydła u ramion. Nareszcie na szczycie. Nareszcie mamy przed oczami ten niezapomniany widok, który śnił nam się na długo przed wyprawą. Widzieliśmy góry Francji, Włoch i Szwajcarii u naszych stóp. Ludzie różnie reagują w takich sytuacjach. Nas ogarnęła niebywała euforia i
jest to stały punkt w tej marszrucie i aż dziw bierze, że nasza lina nie poplątała się z linami innych zespołów. Dalszy odcinek wydawał się już prosty. Nareszcie widzieliśmy przed sobą nasz cel, ale wysokość i zmęczenie zrobiły swoje, poruszaliśmy się żółwim tempem - po każdych trzydziestu krokach zatrzymywaliśmy się, aby wyrównać oddech. Ostatnie sto metrów pokonywaliśmy jednak tak, jakbyśmy mieli skrzydła u ramion. Nareszcie na szczycie. Nareszcie mamy przed oczami ten niezapomniany widok, który śnił nam się na długo przed wyprawą. Widzieliśmy góry Francji, Włoch i Szwajcarii u naszych stóp. Ludzie różnie reagują w takich sytuacjach. Nas ogarnęła niebywała euforia i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego