zarząd starał się załatwiać sprawy jak najuczciwiej, ale czyż wszystkim można było dogodzić? Najczęstszym tematem obrad była stołówka. Zmienialiśmy kierownictwo lokalu, lecz nie znaleźliśmy takiej kierowniczki, która zdołałaby zaspokoić coraz wybredniejsze gusty kulinarne kolegów. W dodatku początkowo udzielano stołownikom kredytów, a ci - mimo próśb i upomnień - wcale nie mieli zamiaru wyrównywać rachunków miesięcznych. Prawda, że o zarobki było wtedy trudno, prasa płaciła grosze za artykuły i felietony, a wydawnictwa dopiero rozpoczynały działalność.<br>Zaliczki, jakie wypłacały a conto umów wydawniczych, były mizerne i szybko wylatywały z kieszeni. Pisarze nie mieli podstawowych naczyń. Trzeba było kupować szklanki, czajniki, talerze, nie mówiąc już o