jeża. Jednym słowem Perełka.<br> - My na ciebie czekamy - zawołał zdyszany - a ty, bracie... utknął w tym miejscu, nie mogąc wydusić ani słowa.<br> - Co się stało? - zapytał wesoło Paragon.<br> - Jak to: co? Mamy przecież naradę w sprawie szałasu. - Zupełnie o tym zapomniałem.<br> - No chodźże, bo Mandżaro się wścieka.<br>Paragon uśmiechnął się wyrozumiale, wbił dłonie w kieszenie i, nie spiesząc się, ruszył za Perełką. Szli przez stary las sosnowy. Wąska ścieżka wiła się wśród pni, poprzecinana długimi cieniami. Pachniało rozegrzaną żywicą, a w gałęziach wesoło grały trzmiele.<br>Wkrótce ukazała się leśna polana, pełna słońca, kwiatów i trzepotu motyli. Na polanie, pod lasem, stał