opowiadała później Dorota K. <q>- Pomyślałam sobie nawet, że to okropne, jaką ciekawość wywołuje cudze nieszczęście. Ktoś powiedział, że jakaś kobieta wpadła pod samochód. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że to mogła być Beata. Cały czas jej wyglądałam i wreszcie doszłam do wniosku, że pewnie jednak nie mogła tak szybko wyrwać się z domu. A ponieważ wiedziałam, jaka ona jest zapracowana, to zdecydowałam, że zaraz po zajęciach pójdę do jednej, dwóch aptek, sama wykupię te lekarstwa i albo podrzucę je Beacie przy okazji, albo sama zawiozę za tydzień do Z. Potem przyjechał mój autobus, więc wsiadłam i pojechałam. A po drodze jeszcze