Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
którą toczył sam ze sobą, tracąc nieraz świadomość,
że mówi głośno.
Pani Zofia była w rozpaczy. Przychodziła do syna, aby mu powiedzieć:
- Mógłbyś przecież ustąpić ojcu! I do męża:
- Mógłbyś przecież mieć wzgląd na dziecko!
Tu składała ręce błagalnie, tam rozkładała je gestem perswazji. Na próżno.
Grodzicki nie chciał się wyrzec nadziei, że odzyska syna. Był gotów walczyć
o niego, pragnął go zdobyć, narzucić się jego myślom jakąś wątpliwością, obudzić
w nim odruch słabości.
Ku zgorszeniu woźnych i niewyspanych kancelistów radca dworu zjawiał się w
biurze najwcześniej, w porze nie licującej z jego wysoką rangą. Zaczęto mu po
kątach zarzucać "sztreberstwo
którą toczył sam ze sobą, tracąc nieraz świadomość, <br>że mówi głośno.<br> Pani Zofia była w rozpaczy. Przychodziła do syna, aby mu powiedzieć:<br> - Mógłbyś przecież ustąpić ojcu! I do męża:<br> - Mógłbyś przecież mieć wzgląd na dziecko!<br> Tu składała ręce błagalnie, tam rozkładała je gestem perswazji. Na próżno. <br>Grodzicki nie chciał się wyrzec nadziei, że odzyska syna. Był gotów walczyć <br>o niego, pragnął go zdobyć, narzucić się jego myślom jakąś wątpliwością, obudzić <br>w nim odruch słabości.<br> Ku zgorszeniu woźnych i niewyspanych kancelistów radca dworu zjawiał się w <br>biurze najwcześniej, w porze nie licującej z jego wysoką rangą. Zaczęto mu po <br>kątach zarzucać "&lt;orig&gt;sztreberstwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego