Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
nauczyć się żyć bez niego, ale to nie miało sensu. Budziłam się z jego imieniem na ustach, nasze mieszkanie pachniało nim. Myślałam, co zrobię dla nas na obiad i wtedy przypominałam sobie, że "nas" już nie ma. Przez jakiś czas na duchu podtrzymywała mnie mama i siostra, ale to nie wystarczało. Kiedy wychodziły, chciało mi się wyć i krzyczeć, że nie chcę żyć bez niego, nie potrafię być sama, że już jestem martwa, że chcę być znowu z nim, nieważne gdzie, w piekle, w niebie - byleby z nim - w popielniczce pełnej już niedopałków gasi kolejnego papierosa. - Postanowiłam zrobić generalne porządki, pozbyć
nauczyć się żyć bez niego, ale to nie miało sensu. Budziłam się z jego imieniem na ustach, nasze mieszkanie pachniało nim. Myślałam, co zrobię dla nas na obiad i wtedy przypominałam sobie, że "nas" już nie ma. Przez jakiś czas na duchu podtrzymywała mnie mama i siostra, ale to nie wystarczało. Kiedy wychodziły, chciało mi się wyć i krzyczeć, że nie chcę żyć bez niego, nie potrafię być sama, że już jestem martwa, że chcę być znowu z nim, nieważne gdzie, w piekle, w niebie - byleby z nim - w popielniczce pełnej już niedopałków gasi kolejnego papierosa. - Postanowiłam zrobić generalne porządki, pozbyć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego