znalazłem trzy szmatki, którymi wieczorem czy też z samego<br>rana czyściłem swoje fajki.<br> - Ot, cholerni diabli musieli mi je tam chyba włożyć - powiedziałem<br>do Franca, a ten się do mnie uśmiechnął. Szmatki wyrzuciłem, pachnieć<br>przestało, i poszliśmy dalej. Im bliżej było Bir, tym więcej ludzi szło<br>w tym kierunku. Wszyscy wystrojeni jak na pogrzeb, a miny mieli<br>tajemnicze i jakby z drzewa wycinane. Ludzi było coraz więcej, a koło<br>Białego Krzyża pierwszą procesję spotkaliśmy. Franc kapelusz ściągnął i<br>ukląkł, a ja tak zapatrzyłem się w obraz św. Teresy na chorągwi<br>wymalowany, że stałem przed całą procesją, jakby mnie kto w zadek