zabudowanej wyższymi,<br>schludniejszymi budynkami. Tutaj mieściły się hotele, banki i<br>przedsiębiorstwa handlowe, a wśród rozległych ogrodów bieliły się wille<br>bogatszych mieszkańców.<br> Z kolei przeszli do dzielnicy arabskiej. Wśród nielicznych murowanych<br>domów rozpościerały się budy sklecone z trzciny polepionej gliną, pełne<br>łat, dziur i brudu. Przede wszystkim jednak na pierwszy plan wysuwały<br>się, jakby przyrośnięte do ścian domów, liczne stragany z jarzynami<br>oraz ponętnymi wschodnimi owocami. Po ulicach spokojnie spacerowały<br>osiołki i kozy, nie zwracając uwagi na krzykliwych przechodniów. Kiedy<br>nasi podróżnicy mijali jedną z lepianek, siedzący na ziemi stary,<br>skulony Arab zawołał:<br> - Przystańcie na chwilę, szlachetni przybysze!<br> Zatrzymali się, a starzec wpił