jak Lucyna Kotarbińska, tańców z "pierwiastkiem hulaszczym", autorka poprosi dyrektorową teatru, żonę "kochanego Józefa Kotarbińskiego", o opis, aby mogła wiarygodnie przedstawić szalony taniec "namiętnej rozkochanej samicy, na pozór tylko porządnej", wciągającej w "orgiastkę" żonatego mężczyznę. Naturalnie to wszystko ma się odbywać w scenerii pracowni malarskiej - ze sztalugami, z szampanem, kieliszkami, wyszukanymi przysmakami na stole i wyszukanymi, perwersyjnymi scenami na podłodze, na niedźwiedziej - koniecznie - skórze...<br><br>Na ten widok porządną kobietę obrzydzenie bierze, ale mimo oporów trzeba skupić twórcze siły, plastycznie przedstawić te widoki, tego "na pozór cywilizowanego mężczyznę", tę chwilę "orgiastki", i to osłupienie prawowitej żony, gdy wszedłszy niespodziewanie, patrzy "przerażona, drżąca