moje</>" - odpowiadała przerażona niańka, szybko zawracając do domu. Gdy do tych uwag przyłączyły się pogróżki, przestała wychodzić zupełnie. Dziecko, zamknięte w wilgotnym pokoju, pozbawione powietrza i ruchu, marniało w oczach.<br>Tak dnie sunęły powoli, a wiadomości nie było. Nie nadchodziła Ententa, nie nadlatywała wieść żadna ze świata. Czasami nie mogąc wytrzymać ciągłej niepewności, wysuwałam się na miasto w dziecinnej, ślepej nadziei, że coś od kogoś usłyszę, że się czegoś dowiem, że jak w bajce ptak rzuci lub woda przyniesie oczekiwaną nowinę. Ale na mieście, zamiast nowiny, czekała mnie tylko przykrość zobaczenia dowódcy czarnych kureniowców, ujeżdżającego na moim ukochanym siwym Kruczku, zabranym