w instancjach partyjnych...<br> Ktoś wprawdzie krzyknął z sali : "Ty na Lewandowskiego nie gadaj, że on nie wiadomo kto!", ale zginął ten głos w hucznych oklaskach, aprobujących rzeczowe wątpliwości mówcy &lt;page nr=41&gt;.<br> A potem już poszło coraz zajadlej i coraz drobniejszym ściegiem. Ktoś wyskoczył z zeszłoroczną epidemią dyfterytu w przedszkolu kopalnianym, ktoś inny wywiódł długą i uciążliwą sprawę mieszkaniową, której Lewandowski nie załatwił... Ktoś nadmienił niby od niechcenia, że w kancelarii kierownika socjalnego dotąd jeszcze wisi nad szafą z aktami znana fotografia Stalina przypalającego fajkę. Rozległy się śmiechy i gwizdy, niektórzy tylko milczeli zagadkowo. I nagle zadał ktoś z trybuny pytanie : "Czemu to tu