i schodki na strych, potem pokój, gdzie stały dwa drewniane łóżka, stół i trzy taborety. Ściany były malowane na kolor złocisty ze szlaczkiem, a okna pod majowy liść, co to nie wiadomo: jasna zieleń czy seledyn?<br>- Spójrz na okna - chwalił się ojciec. - W każdym oknie bagnetsztangi i lufcik, żebyś mogła wywietrzyć... Zaglądał jej w oczy, czy dogodził, czy go za to pochwali.<br>Szczęsny uśmiechnął się na to, bo ojciec tak samo kiedyś dreptał za matką, czekając na dobre słowo. Weronka pojaśniała i była chwila, gdy się zdawało, że schyla się, by ojca w rękę ucałować.<br>- Rękawy ojciec, widzę, całkiem wystrzępił. Trzeba