powiedzieć, że ta postawa wynosi ponad istnienie, może nie niszcząc, lecz na pewno rozluźniając elementarne więzy łączące człowieka z ludźmi. Jednostki obdarzone silnym instynktem społecznym skłonne są rzeczywistość zamkniętych klasztorów traktować jako egzystencję jałową, pustą, łatwą i bezużyteczną, żeby nie powiedzieć - pasożytniczą. Podobny osąd jest mi daleki i obcy. Jednak wyżej cenię regulamin brata Alberta od regulaminu Cystersów i większą sympatię budzi we mnie Franciszek z Asyżu, niż Szymon Słupnik, czy wschodni anachoreci pustyni. Wolałbym również - jeśli w ogóle można podobną chęć wyrazić - aby św. Antoni zwalczał pokusy wśród ludzi, nie na pustkowiu. Nie staram się określić, co jest łatwiejsze, a