jednak wiedzieć, dlaczego coś jest, na przykład, cierpkie, a co innego nie cierpnąć od kontaktu z cierpkimi rzeczami. Tak więc było i z drem Durchfreudem. Wiedział, jak się typy z deformacji halabardnikowatych zaopatruje w ich podrygi, od biedy sam potrafiłby wyhodować gwardzistę, nie mógł jednak powstrzymać swego własnego <orig>thoraxu</> od wzdrygnięcia, gdy, jak na komendę, zatrzasnęły się za nim z chrzęstem owe pancerne biologiczne wrota, zmontowane z wartowników głuchych, ślepych i (dzięki genialnej sztuce polimorficznej bioinżynierów Królestwa) nieczułych na nic.<br> - Wiele słyszałam o panu, doktorze - rzekła Królowa.<br> Dr Durchfreud skłonił się nisko.<br> Miał przed sobą tę samą twarz, którą znał tak