Mijać się dawałem,<br>aby go tylko nie ugrzać. I mijali mnie, bo widzieli, że koń czemuś<br>związany. Ho, ho, jak mnie mijali. Jak wściekłe psy, a mnie nawet złość<br>nie wzięła, żeby go batem choć trącić za to mijanie. Podcinali konie i<br>wołali na mnie: "Z drogi!". I baby mnie z Bogiem zostawiały, choć same<br>ledwo szły. I nawet kulas jakiś zrównał się ze mną. Ale niech im<br>będzie.<br> A po chwili:<br> - Siądziesz tam. Siedzenie ci wyszykowałem. Popatrz! Drogi nie<br>poczujesz. Będziesz siedział jak na bryczce. Dwa snopki słomy<br>położyłem, żeby wyżej było, i owsianej, żeby miękko. Wieś całą zszedłem<br>za tą