I to za chwilę się zdarzy, zgrzytliwa taśma przewiezie trumnę na elektryczny wózek i potowarzyszymy zmechanizowanemu pozbywaniu się ciała. <br>Ksiądz wyszedł, żeby przebrać się w płaszcz pogrzebowy i dobudzić kościelnego, który będzie fałszował razem z nim w czasie przejazdu meleksem, więc stoimy i gapimy się: trumna, stryjenka i przycupnięci gdzieś z boku długoręcy menelowaci grabarze z potężnymi czerwonymi dłońmi, ubrani w ciemnogranatowe uniformy. <br>Stryjenka, która przeżyła razem z mężem pewnie ze sześćdziesiąt lat, czułym gestem wygładza mu, jego zwłokom, rękaw i splata ręce w modlitwie. Po chwili jednak, niepoprawna, znów sięga do trumny, żeby tym razem otulić szyję, jak dziecku przed wyjściem