Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
Biry. Dzień był od
rana mglisty i wypluty. Pamiętam, że kiedyśmy szli przez las, pachniało
mi wciąż sokiem z fajki. Powiedziałem to Francowi, a on mi na to:
- Wiesz, Cypcer, w tym coś jest. Mnie też ten sok śmierdzi.
Przeszukaj no ty kieszenie.
- Czemu kieszenie? - zapytałem, ale przeszukałem. W kieszeni z boku
marynarki znalazłem trzy szmatki, którymi wieczorem czy też z samego
rana czyściłem swoje fajki.
- Ot, cholerni diabli musieli mi je tam chyba włożyć - powiedziałem
do Franca, a ten się do mnie uśmiechnął. Szmatki wyrzuciłem, pachnieć
przestało, i poszliśmy dalej. Im bliżej było Bir, tym więcej ludzi szło
w tym kierunku
Biry. Dzień był od<br>rana mglisty i wypluty. Pamiętam, że kiedyśmy szli przez las, pachniało<br>mi wciąż sokiem z fajki. Powiedziałem to Francowi, a on mi na to:<br> - Wiesz, Cypcer, w tym coś jest. Mnie też ten sok śmierdzi.<br>Przeszukaj no ty kieszenie.<br> - Czemu kieszenie? - zapytałem, ale przeszukałem. W kieszeni z boku<br>marynarki znalazłem trzy szmatki, którymi wieczorem czy też z samego<br>rana czyściłem swoje fajki.<br> - Ot, cholerni diabli musieli mi je tam chyba włożyć - powiedziałem<br>do Franca, a ten się do mnie uśmiechnął. Szmatki wyrzuciłem, pachnieć<br>przestało, i poszliśmy dalej. Im bliżej było Bir, tym więcej ludzi szło<br>w tym kierunku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego