Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
i wykrzyknął:
- Her Oberzahlmeister, tutaj jest jakieś wielkie nieporozumienie.
Oberzahlmeister zatrzymał się z godnością.
- Co takiego?
- My od początku, jak tu jesteśmy, nie widzieliśmy konserw rybnych nawet z daleka. Żołnierze ożywili się nagle i wyprostowali, a oberzahlmeister zesztywniał.
- Jak to? Co pan mówił? Nie rozumiem.
- Nie widzieliśmy nigdy. Wcale. Nawet z daleka - poczęli mówić wszyscy, ośmieleni.
Oberzahlmeister zbladł i zachwiał się, a żołnierze przyjęli postawę, którą można by zakwalifikować jako złamanie przysięgi na wierność.
- Co to jest? - rozległ się ryk. - Co to ma znaczyć? Przecież wydałem rozkaz, żeby tak żołnierze, jak i internowani dostawali trzy razy na tydzień konserwy rybne.
- Być może
i wykrzyknął:<br>- Her Oberzahlmeister, tutaj jest jakieś wielkie nieporozumienie.<br>Oberzahlmeister zatrzymał się z godnością.<br>- Co takiego?<br>- My od początku, jak tu jesteśmy, nie widzieliśmy konserw rybnych nawet z daleka. Żołnierze ożywili się nagle i wyprostowali, a oberzahlmeister zesztywniał.<br>- Jak to? Co pan mówił? Nie rozumiem.<br>- Nie widzieliśmy nigdy. Wcale. Nawet z daleka - poczęli mówić wszyscy, ośmieleni.<br>Oberzahlmeister zbladł i zachwiał się, a żołnierze przyjęli postawę, którą można by zakwalifikować jako złamanie przysięgi na wierność.<br>- Co to jest? - rozległ się ryk. - Co to ma znaczyć? Przecież wydałem rozkaz, żeby tak żołnierze, jak i internowani dostawali trzy razy na tydzień konserwy rybne.<br>- Być może
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego