mruczenie Felusia, i zaraz dostała kubek gorącej kawy z mlekiem oraz grubą pajdę chleba z masłem i powidłami śliwkowymi.<br>Za kwadrans dziesiąta szły już uroczyście na ukos przez Rynek. Przechodnie, dążący w tę samą, co one, stronę lub wracający <page nr=70> z kościoła, kłaniali się babci z szacunkiem i sympatią, a ona z dumą odpowiadała na pytania:<br>- Tak, wnuczka - mówiła. - Tak, tak, córka Eugeniusza. Przyjechała na wakacje.<br>Przed kościołem, podobnie jak w mieście, stały samochody, ale też i kilkanaście rowerów, którym to środkiem lokomocji posługiwano się tu najchętniej. Solenni właściciele garniturów oraz poważne matrony w odświętnych sukniach i koralikach zajeżdżały z fasonem na swych