Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
wylotu ulicy i z powrotem, do punktu wyjścia przy dawnym kolegium jezuickim. W tę stronę, co skrzyżowania, pod bazyliką, było sto dwadzieścia jeden kroków, a więc tyle samo, co zawsze. Idziesz dalej prosto, przechodząc na druga stronę skrzyżowania, idziesz jak gdyby nigdy nic, jakby zupełnie bez celu, lekki i pogodny, z głową do góry, bo tu mógłbyś iść nawet z zamkniętymi oczami. I tak dochodzisz do wylotu, nieraz po drodze przystając i przepuszczając, bo ciągle ktoś ci przecina, drogę. Trzysta trzydzieści dziewięć. Więc razem czterysta sześćdziesiąt. Czterysta sześćdziesiąt kroków. Równych i miarowych, Idealnie tyle samo co zawsze. Czujesz się tak, jakbyś znowu
wylotu ulicy i z powrotem, do punktu wyjścia przy dawnym kolegium jezuickim. W tę stronę, co skrzyżowania, pod bazyliką, było sto dwadzieścia jeden kroków, a więc tyle samo, co zawsze. Idziesz dalej prosto, przechodząc na druga stronę skrzyżowania, idziesz jak gdyby nigdy nic, jakby zupełnie bez celu, lekki i pogodny, z głową do góry, bo tu mógłbyś iść nawet z zamkniętymi oczami. I tak dochodzisz do wylotu, nieraz po drodze przystając i przepuszczając, bo ciągle ktoś ci przecina, drogę. Trzysta trzydzieści dziewięć. Więc razem czterysta sześćdziesiąt. Czterysta sześćdziesiąt kroków. Równych i miarowych, Idealnie tyle samo co zawsze. Czujesz się tak, jakbyś znowu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego