Trzcianki, bo tam ów były mechanik mieszkał. Ludzie wskazali im domek na końcu wsi, mały, ale schludny, w ogródku kwitły kwiaty, na ganku wygrzewał się w słońcu czarny kocur; kiedy Ewelina nachyliła się nad nim, spojrzał na nią zielonymi oczami. <br>- Piękny jesteś! - powiedziała. <br>Po chwili na ganek wyszedł właściciel domku z głową siwą jak gołąb i pooraną bruzdami twarzą. Trzymał się jednak krzepko, był schludnie ubrany, miał na sobie białą koszulę i spodnie starannie pocerowane. To wszystko nie uszło uwagi Eweliny, była pewna, że kryje się za tym kobieta i bardzo się zdziwiła, kiedy się okazało, że stary Mazur mieszka sam. Żona