pierwszego spotkania, chociaż z moich ust nie padło słowo o stosunkach w Polsce, Campilli zorientował się, że ja n i e p o t ę p i a m, i przekazał swoje wrażenie żonie, bo teraz, zanim cokolwiek na te tematy powiedziałem, już wyczułem w jej słowach osobiste przytyki. Przyjechałem z głową spuchniętą od wielkich dyskusji, które u nas toczyli wszyscy. Z sercem szarpanym sprzecznościami. To zapewne spowodowało, że im uparciej pani Campilli się rozwodziła, tym mniej gotów byłem dostrzec, że ze swojego punktu widzenia ma elementarną rację, ponieważ przede wszystkim drażniło mnie, że o sytuacji w Polsce baje jak ślepy o