Teodor nie mieli prawa go uderzyć, bo nie z nimi robił, lecz ze spokojnym, nieruchawym Tuzem. Już nie był tak głupi jak dawniej - umiał się skupić na swoim rewirze i nie zwracać uwagi na to, co się dzieje na zewnątrz. Bywało tak, że tuż obok na sąsiednim rewirze, o który z konieczności musiał się ocierać, goście bawili się i hałasowali, a on wcale tego nie postrzegał - zupełnie tak, jak gdyby się to działo za parkanem <page nr=83>.<br>Spacerując między stołami czekał, aż goście pod lustrem zjedzą zimne zakąski, i obliczał w myśli, ile tego wieczoru zarobi. "Te dwa stoły są już pewne - pod lustrem