mnie z pewnym zdziwieniem, może na początku nieufnie. I z tego, co zachowałem w pamięci, niewiele się od nich o Brzozowskim-człowieku dowiedziałem. Był wieczór, zatrzymali mnie, zapraszając na herbatę. Mam wspomnienie skromnych powojennych warunków. Przy długim stole oprócz rodziny Szalitów siedziała starsza kobieta o bardzo czarnych oczach i czarnych z lekka siwiejących włosach, milczała przez cały czas toczącej się naszej o Brzozowskim rozmowy, ale widziałem, że słucha bacznie. Nagle się odezwała, miała łzy w oczach: "<q>Gdyby były wtedy pieniądze, Staś by żył dotychczas</>" (zachowałem w pamięci, że była obecna przy śmierci Brzozowskiego i że była jego ciotką). I wtedy opowiedziała o