było, po nogach by mnie całowała, idę dalej pomaleńku i pytam cały czas, czy ktoś jest, czy nie, po prawej pokój, łazienka na wprost, wchodzę na lewo do dużego pokoju, otwarty na oścież, a na stole stoi zastawa, kompot rozlany po szklankach i papieros się tli w popielniczce, telewizor idzie z lekka ściszony, talerze pełne zupy i łyżki niektóre w talerzach, dziwne to niezmiernie, i taki się nagle ni stąd ni zowąd głodny zrobiłem, że łaps za talerz i do wyjścia i pomyślałem sobie, że to dobrze, bo dziś gotować musiał nie będę, talerz pomyślałem oddam później, a budzik mój, i to