Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
się dobrze, dopóki dopisywała pogoda. Gdy zaczęły się deszcze, a co za tym idzie przymusowe zamknięcie w czterech ścianach, Pożeracz Chmur z dnia na dzień robił się marudniejszy. Teraz w pełni rozumiem, jak nieprzyjemne musiało być dla niego pozostawanie w psiej postaci. Jak nudne "słuchowe" ćwiczenia, którym ja oddawałem się z pasją. A deszcz, który padał ciągle, zmieniając tylko natężenie - od mżawki do ulewy i odwrotnie - musiał doprowadzać do szału wrażliwego na wilgoć smoka. Kaprysił, narzekał i dokuczał czasem w przykry sposób. Nie tylko ja, ale i cierpliwy Płowy miał go dosyć.
Katastrofa zdarzyła się w środku pory deszczowej. Pamiętam, że był
się dobrze, dopóki dopisywała pogoda. Gdy zaczęły się deszcze, a co za tym idzie przymusowe zamknięcie w czterech ścianach, Pożeracz Chmur z dnia na dzień robił się marudniejszy. Teraz w pełni rozumiem, jak nieprzyjemne musiało być dla niego pozostawanie w psiej postaci. Jak nudne "słuchowe" ćwiczenia, którym ja oddawałem się z pasją. A deszcz, który padał ciągle, zmieniając tylko natężenie - od mżawki do ulewy i odwrotnie - musiał doprowadzać do szału wrażliwego na wilgoć smoka. Kaprysił, narzekał i dokuczał czasem w przykry sposób. Nie tylko ja, ale i cierpliwy Płowy miał go dosyć.<br>Katastrofa zdarzyła się w środku pory deszczowej. Pamiętam, że był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego