szczyt niezwykłości. Była to cudzoziemska gazeta, którą mu pokazywał pewien Anglik, inżynier metalurg, gdy Samowałow budował hutę na Uralu. Odtąd, ilekroć spotkało go coś niezwykłego, mówił: "Oho, znów biały Murzyn?" Samowałow miał do ludzi nieprawdopodobne zaufanie i chyba cud jakiś sprawił, że wielekroć nie wystrychnięto go na dudka, a może z tej przyczyny, że Samowałow potrzebował tak niewiele z tego, o co inni się dobijali, iż nie wadził nikomu. Był to na pewno ptak przelotny, który wędrował w sobie wiadome strony. I zewsząd obejmowała go nieposkromiona uroda życia. Coś nie do wyczerpania, oszałamiająca wspaniałość, która czeka tych nie narodzonych, pokolenia pokoleń, które się